Wszystko o bocianach z Raszkowa, Lewkowa i Przygodzic (pow. ostrowski)
Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: 1
Dzisiaj kilkanaście razy wchodziłam na podgląd gniazda i przez cały dzień nie zastałam ani Arcika, ani Profesji na gnieździe. Nie wiem, czy już całkowicie opuścili gniazdo i zajmują się tylko żerwaniem?
Niestety przed chwilą znów były ataki na gniazdo. Nie jestem pewna, który bocian został bo walka była zacięta i trwałą dobre kilka minut. Agresor wracał po kilku sekundach.. Jeden z bocianów ( z tego co zauważyłam) ma lekką ranę na głowie.. nie wiem czy to Arcik, czy agresor, ponieważ raz na gnieździe zostawał dłużej jeden, raz drugi. Trudno było się zorientować..
A czy Raszko pojawił się dziś w gnieździe? Wczoraj cały czas widziałam tylko jednego bociana, aż do później nocy. Dzisiaj też (jest 22:30) sama Zosia.
Ale wg wpisów wcześniejszych Raszko podobno był ranny w głowę. Ten bocian nie jest. A poza tym gdzie w takim razie podziała się Zosia?? Przecież broniła dzisiejszych ataków z Raszkiem. Wyjaśni mi ktoś?
To ja już zupełnie nic nie rozumiem. Strasznie chaotyczne to wszystko. Raz podobno jest nowa samica i Raszko, raz jest Raszka i nowy samiec. Co się właściwie stało w tym gnieździe? I kto został ze starej parki?
Nie uważacie, że to strasznie dziwne? Profesja ranna już miała się przeciez lepiej, czyściła piórka, wypróżniała się, ogrzewała jajo. A nie ma możliwości podglądu wstecz co zapisało się na kamerce? (jakiś administratr kamerki, czy Gospodarz gniazda??) Z jednej strony opcja, że tegoroczna Profesja nie żyje wydaje się najbardziej prawdopodobna, ale czy samiec tak szybko przyprowadziłby nową samicę? Przecież Profesja jeszcze wczoraj była na gnieździe. Poza tym na zdrowy rozum, gdyby to ta samica dokonywała m.in tych ataków, to Samiec by jej nie przepędzał, a razem z Profesją próbowali się jej pozbyć. Gdyby się t ptwierdziło, to przykre, że Kochana Profesja broniła jak lwica swojego gniazda i możliwe, że przypłaciła to życiem, a nowa samica już w gnieździe...
Ps: może warto byłoby pomyśleć nad tym, by osoba, która jest blisko gniazda (np. osoby, które wypowiadały się przy opisie historii gniazda, ewentualnie jakiś Gospodarz gniazda) mogłaby się przejść w pobliżu i poszukać. Może ranna bocianica gdzieś leży i potrzebuje pomocy.
Ok, filmy filmami. A czy ktoś, kto jest tutaj na forum cały czas, wie coś więcej ( ja jestem z doskoku) ma jakiś numer do osoby, która się zajmuje bocianami w okolicy, ew. weterynarza? Może by powiadomić straż i okolicznego weterynarza. Może by się udało?
Strony: 1