Wszystko o bocianach z Raszkowa, Lewkowa i Przygodzic (pow. ostrowski)
Nie jesteś zalogowany na forum.
21.05. – czwartek
Przed godziną 5-tą rano (kamera nie jest na podczerwień), jak tylko obraz stał się widoczny, można było zobaczyć drugiego lokatora dołka. Ruchliwy, energiczny, nie ustępował starszemu.
Karmieniem zajmuje się Tonda i przynosi rybki nie tylko dla pisklaków, ale też i Toniczka się pożywia.
Drugą porcję rybek zaznaczyłam niebieską kropką, bo te wszystkie szarości się zlewają i kopczyk nie jest zbyt widoczny.
Toniczka nie chce odstępować małych. Jak tylko skończy się karmienie to przepędza Tonika i to dosyć skutecznie, bo łapie go za nogi. Dobrze, że tatko jest wyrozumiały.
Matka rozłożyła skrzydła jakby pod nią pięć bocianków siedziało, a to tylko dwa jedno i dwudniowe ptaszki, ale tak wygląda dostojnie.
Jak już Tonik dostał się wreszcie na dołek, to tylko na kilka krótkich minut. Tym razem nie mogła łapać za nogi, więc go całowała i to z taką „delikatnością”, że wkładała mu dziób do oka. Facet musiał zrezygnować. Kiedyś pisałam, że Toniczka zawładnie Tonikiem całkowicie i jest to fakt niezaprzeczalny, szczególnie w okresie jej macierzyństwa. W tym temacie Tonda nie ma nic do gadania .
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" Oscar Wilde
Offline
22.05. – piątek
Jest duży problem z dzikimi bocianami. Samica jest bardzo śmiała i niestety agresywna. Nie wiem czy wynika to z jej młodego wieku, czy z charakteru. Już nieraz przepędzała Mikiego, kaczki, a nawet łabędzia, ale wyglądało to tak raczej na zabawę i trwało krótko. Wczoraj pokazała się z tej brutalnej strony. Najpierw napadła na uciekającą przed nią mewę. Kilka razy złapała ją za ogon i podniosła do góry. Na szczęście mewa rozpaczliwie się broniąc uciekła do wody i chyba w ten sposób ocaliła życie, bo im bardziej się szamotała i kluczyła, tym bardziej bocianica była zaciekła w atakowaniu. Wyglądało to na polowanie. Kiedy mewa jej umknęła, zaczęła gonić Mikiego. Miki nie jest w pełni sprawny i nie jest już pierwszej młodości. Dużo wypoczywa, czasami się potyka i przewraca, ale wczoraj uruchomił wszystkie swoje siły. Zdołał zbiec, również do wody jak mewa, ale przykro było na to patrzeć. W swoim przytulisku zwierzęta nie mogą być bezpieczne. Dzisiaj na czacie Pan Libor powiadomił nas, że Miki, czernice i jedna z dzikich kaczek (kontuzjowana noga) zostały dla bezpieczeństwa przeniesione do woliery.
Miki po długiej ucieczce za chwilę wejdzie do wody.
Jeżeli chodzi o relacje Honzy i obcej pary, to do tej pory nic złego się nie wydarzyło. Obcy samiec na widok Honzy odlatuje. Doszło już między nimi do starcia i z tej potyczki młody wyszedł pokonany. Nieładnie z mojej strony, że bez zezwolenia podaję link do filmu z tego wydarzenia autorstwa Very Jakobiovej, ale nie mogłam się oprzeć. Przepraszam Vero i jednocześnie bardzo dziękuję ♥. Podkradam też materiały z Makova i Dierenpark, ale to są profile oficjalne, społeczne, dla każdego - a Very prywatny i tu jest zasadnicza różnica.
https://www.facebook.com/vera.jakobiova … 396188370/
Samicę Honza traktuje łagodnie, ale daje jej jakieś znaki, których nie rozumiem. Albo ją ostrzega i określa umowne granice jej pobytu, albo ją podrywa, bo to też przyszło mi na myśl.
Honza i Nowa blisko siebie. Niepokoję się tylko, że młody samiec pod wpływem swojej partnerki może stać się agresywny równie jak ona i wtedy Honza nie będzie bezpieczny.
U Toników około godziny 8-mej trzecie cudo się wykluło. Jak codziennie jeden pisklak się wykluwa, to jutro powinien być czwarty.
Toniczka to prawdziwa czarownica. Ona dostaje szału jak Tonda chce pobyć z dziećmi. Może jak maluchy trochę podrosną, to już nie będzie taka zaborcza, ale teraz to istna terrorystka! Mocno skubie Tonika po nogach i wypycha z gniazda. Gdzie ona nauczyła się takich manier? Pewnie ma to w genach po mamusi…
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" Oscar Wilde
Offline
23.05. – sobota
Wczesnym rankiem Czaplin przyleciał. Nie zabawił zbyt długo, ale na Śnieżkę się napatrzył i jak zwykle ten sam ceremoniał się powtórzył – on się do niej zbliża, ona odchodzi. Gdy odeszła nie było na co patrzeć, a miska też była pusta. Został pozbawiony dwóch przyjemności więc odleciał. Ciekawe czy ma swoją czaplą rodzinę.
Pan Libor jak zwykle dyżuruje w soboty, niedziele i święta. Macha nam na powitanie, a postawiony kciuk mówi, że wszystko Ok.
Na drugim obchodzie zostawił bocianie pióro.
U Toników, jak w zegarku, przyszło na świat czwarte dziecię. Wykluł się po godzinie 10-tej, ale jest dosyć słabiutki. Mam nadzieję, że do jutra zdąży nabrać sił.
Toniczka tylko 15 minut pozwoliła Tondzie wygrzewać bocianki. Za nogi nie ma jak go złapać więc szczypie i to tak energicznie, że tatko musiał się poddać.
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" Oscar Wilde
Offline
Bardzo słabiutki ten czwarty pisklaczek . Po godzinie 16-tej mama nakarmiła swoje dzieci . Trójka równo zjadała natomiast najmłodszy nawet nie bardzo ma siłę dźwigać główkę i tak jak po opuszczeniu skorupy przewraca się na plecy . Może mu jeszcze więcej czasu potrzeba ale zdecydowanie słabszy od rodzeństwa .
Ostatnio edytowany przez iga (2020-05-23 18:37:31)
Offline
Dwie godziny później Toniczka zdecydowała o losie małego , słabego bocianka . Jak może łza nie popłynąć Już nawet w głowie zarzuty czyniłam panu Sejnie . Jednak czuwał , zabrał wyrzuconego pisklaka . Jaki on malusi , w dłoni pana Sejny się zmieścił , Teraz trzeba mieć nadzieję , że uda się go uratować .
Filmik - https://youtu.be/UMNdyHXacBc
Offline
26.05. – wtorek
Z przykrością muszę powiadomić, że malutki bocianek Toników wczoraj umarł. Gdy Pan Libor na czacie napisał, że mały nie chce jeść, to już było prawie wiadomo, że pomoc nic tu nie da. Patrzyłam jak się wykluwa. Był to dłuższy proces niż u innych piskląt i miał trudności z podniesieniem się. Tak jak napisała Iga, przewracał się na wznak i nie potrafił zmienić pozycji. Na FB Libor zamieścił zdjęcie bocianka kiedy przyniósł go z gniazda. Wtedy jeszcze żył.
Trójka pozostałych piskląt chowa się dobrze. Tatko co kilkanaście minut przynosi jedzenie. Mama też, ale rzadziej. Budulec, żywność to już robota Tonika. W jadłospisie pojawiły się już rybki nieco większe i całkiem spore, ale to dla dorosłych. Tonda nareszcie może dłużej leżeć na dołku, ale żeby za bardzo nie był szczęśliwy – Toniczka oprócz szczypanek, do których już się zdążył przyzwyczaić, wymyśliła nowe szykany! Przy takiej połowicy nie można się nudzić.
https://www.youtube.com/watch?v=q_Ae4VcS94g
Tatce z dzioba zaraz wylecą rybki.
Mniejsze ptactwo (czernice, mewa), które zostało odseparowane od dzikich bocianów, nadal jest w bezpiecznym miejscu, ale Honza, Śnieżka, Wendelinek już pojawiają się na wybiegu. Nie jestem tylko pewna czy Eliszka też, ale ona nie potrafi się bronić, więc chyba jest wśród tych słabszych, chronionych. Miska, nieopodal stawku, do której była wkładana karma dla bocianów, nie jest już napełniana i to jest bardzo mądre posunięcie. Skończyło się żarcie, znacznie skróciła się ilość wizyt nieproszonych gości.
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" Oscar Wilde
Offline
1.06. – poniedziałek
Bocianki mają już prawie dwa tygodnie. Najstarszy jest największy, najmłodszy najmniejszy. Trochę się martwiłam tym mikrusem, bo nie potrafił sobie poradzić z większymi rybami, ale dwa dni temu mile mnie zaskoczył. Tatko zrzucił dosyć dużą rybkę i mały bocianek poradził sobie z nią, chociaż z trudem. Musiał być głodny i zdesperowany.
Rodzice takie ryby sami zjadają, ale tym razem Tonda przyglądał się małemu. Jeszcze przez jakiś czas rybi ogon wystawał mu z dziobka, ale jakoś poszło. Mają te gardziołka bardzo elastyczne.
Z kolei ten zuch połknął cały, nie przepołowiony kawałek mięsa.
Tonik bardzo często karmi młode. Nie zawsze zjadają pokarm, który przyniesie ojciec, bo w menu małe rybki w dużych ilościach już się nie pojawiają, a duże z kolei nie mają wzięcia. Te duże to pokarm dla Tonika i Toniczki, bo Toniczka uważa, że Tonda też powinien ją żywić. Zjada mu te ryby, ale samiec nie zawsze na to jej pozwala. W końcu do miski z pokarmem ma blisko, więc sama może się pożywić, a przy okazji młodym też trochę jedzenia przynieść, bo pod tym względem na dobrą matkę nie wychodzi. Dla mnie to jest takie trochę nietypowe zachowanie bocianów. Może z roku na rok będzie coraz lepiej, bo właściwie nie miał ich kto nauczyć bocianiego życia. Sami do wszystkiego dochodzili. Gniazda też nie potrafią budować jak dzikie bociany. Owszem ściółkę przyniosą, ale gałązki tylko kładą, nie wplatają. Rodzinę stworzyli dopiero w niewoli, w pewnym sensie przymuszeni do tego. Nie wiadomo czy na wolności byliby partnerami, bo samica ma charakterek . Nie każdy bocian to strawi.
Ona chce rybę zjeść, on nie pozwala. Sam zjada. Zrzuty z ostatnich dni.
Ostatnio Toniczka często ściółkę przynosiła, a nawet dwa razy patyczki. Partnera nie chciała obchodzić, więc przeszła po nim. Niech poczuje słodki ciężar.
Jak nie rusza go jedna „pieszczota”, to łapie za nogi i tu Tonda musi niestety ustąpić. Czasami boję się, że ją dziobnie.
Takie wypchane szyjki to ja bardzo lubię. Tatko naprawdę zadbał o swoje dzieci. Było mnóstwo rybek i różnej wielkości kawałki mięsa.
Bociankom już za ciepło w piórach mamy. Wolą pooddychać.
Do miski, po drugiej stronie stawku, znowu wrzuca się jedzenie, z którego oczywiście korzystają dzikie bociany, ale skoro Honza, Eliszka i Śnieżka są już 24 godziny na wybiegu, to muszą jeść.
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" Oscar Wilde
Offline
8.06. – poniedziałek
Rosną skrzydełka małym Tonikom, rosną piórka i ciemne kropki pojawiają się na ich upierzeniu. Kilka dni temu zauważyłam jak dwójka maluchów przeczołgała się na tych swoich łapkach i wystawiła swoją tylną część ciałka nieco poza dołek, a wczoraj to już była profesjonalna defekacja . Bałam się żeby za daleko poza ten dołek nie wyszedł, ale bocianek wiedział co robi. Nie bój żaby Ria – jak mawia filmowy klasyk.
Takie „toto” nakrapiane z pięknymi skrzydełkami, a machał nimi mocno.
Tatko dzisiaj obficie nakarmił. Bocianki się najadły i rodzice też. W posiłkach jeszcze często trafiają się małe rybki.
Krzyżówki już od jakiegoś czasu zaczynają się pierzyć. Na samicach tych zmian nie widać, ale kaczorki robią się pstrokate.
U niektórych zmiana piórek następuje później.
Śnieżka i Wendelinek na coś lub kogoś patrzą, a potem Śnieżka wstrząsnęła swoimi delikatnymi piórami i zrobiła się taka okrągła, puszysta. Tylko przytulić. Nawet jej dziób nie wydaje się groźny.
U łabędzi okres zalotów już minął. Nadal nie wiem nic na temat jaj.
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" Oscar Wilde
Offline
10.06. - środa
Deszczowy poranek. Chłodno, a trzy dorodne bocianki pod skrzydłami rodziców już się nie mieszczą. Trzeba dobrze podjeść aby rosnące piórka szybciej okrywały ciało. Przy dzisiejszym śniadaniu okazało się, że najmłodszy jest bardzo silny i potrafi walczyć. Energię i zaciekłość ma chyba po mamusi . No i dobrze. Przyda się na dorosłe życie.
Najmłodszy wygrał pojedynek.
https://www.youtube.com/watch?v=bh2N6VrM6AM
Jeszcze nie ma chodzenia, ale stanie na nogach już się zaczęło. Pomoc skrzydełek i głowy niezbędna.
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" Oscar Wilde
Offline
18.06. – czwartek
Biedny bocianek. Przeżył wstrząs, ale na szczęście człowiek był w pobliżu. W warunkach naturalnych maluch nie miałby szans na przeżycie.
https://www.facebook.com/10000674932692 … 443997473/
Małe Toniki już nie tylko stoją na nogach, ale też próbują chodzić i na krótko zostają same w gnieździe. Na dłużej nie da rady. Tatko i mama jeszcze ciągle są opiekuńczy, chociaż Toniczka już nie jest taka zaborcza. Pozwala Tondzie na długie dyżury. Teraz właśnie obserwuję takie czuwanie samca i trwa to już godzinę. Pada deszcz.
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" Oscar Wilde
Offline
24.06. - środa
O godzinie 8:30 jeden z bocianków został zabrany przez Pana Libora i chyba już go nie zobaczymy. Ma obie nogi niesprawne, nie potrafi wstać. Przykre. Moment wyjęcia z gniazda zarejestrowałam, aby pokazać bojowość maluchów. Białe bocianki nie miałyby tyle odwagi.
https://www.youtube.com/watch?v=3rHPpBmSgbc
Zrzut z wczoraj. Widać podkurczone nogi. Bocianek nie potrafi ich rozprostować.
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" Oscar Wilde
Offline
25.06. - czwartek
Bocianek wczoraj został przewieziony do kliniki w Kralupach, a dzisiaj pan Libor zamieścił krótki komunikat o śmierci bocianka:
Tłumaczenie:
libor, makov
Czwartek, 25 czerwca 2020 r
niestety nie udało się uratować młodego
Ptak może mieć uszkodzone skrzydła, będzie wtedy nielotem, ale nogi są niezbędne. Szkoda malucha.
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" Oscar Wilde
Offline
6.07. – poniedziałek
Młode Toniki szybko rosną, ale w nocy tatko i mama nadal śpią z nimi w gnieździe. Zaglądam do nich czasami skoro świt i widzę stojących rodziców. W ciągu dnia bocianki zostają same. Skończyły się już częste i obfite dostawy pożywienia. Tonik i Toniczka przyniosą trochę pokarmu i zaraz uciekają, a nie dojedzone maluchy myślą już o kolejnym posiłku. Wychowanie takie samo jak u bocianów białych.
Jak zmieniają się bocianki z tygodnia na tydzień.
Już się przebudziły i za chwilę zostaną same.
Młoda para dzikich bocianów już nie niepokoi mieszkańców Makova. Wprawdzie jeszcze rezydują w swoim gnieździe na słupie, ale coraz rzadziej i często widać tylko jednego bociana. To znak, że już niedługo odlecą. Wcześniej niż bociany, które miały potomstwo. Ponieważ w tej chwili nie ma zagrożenia z ich strony, na swój wybieg wróciły czernice – Matylda z Matyskiem, mewa i Miki. Nie ma łysek. Może są w innym ośrodku, gdzie będą mogły się rozmnażać?
Miki i kaczka, która go przepędziła. Biedny Miki, a ona paskuda.
Miki źle chodzi i wydaje się schorowany. Może to starość? Unika towarzystwa kaczek, rzadko można go teraz zobaczyć przy stawie.
Maruszka nadal jest leczona. Na zdjęciu z FB Makova - Pani Doktor aplikuje Marusi kolejną dawkę leku. Oby ta kuracja przyniosła pozytywne efekty i bocianica mogła dołączyć do swojego Honzy.
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" Oscar Wilde
Offline
18.07. – sobota
Ostatni raz widziałam Mikiego 8 lipca. W nocy odganiał jedną z kaczek, która chciała dostać się do miski i to skutecznie, ale w ciągu dnia musiał przed atakiem uciekać. Pewnie jest w wolierze i chyba już tam zostanie, bo kaczki widząc jego słabość, nie dadzą mu żyć. Może dzieli wolierę z Maruszką? Kiedyś byli zaprzyjaźnieni i na pewno krzywdy sobie nie zrobią, a razem będzie im raźniej.
Przed Wendelinkiem kaczki mają respekt,
ale ta ośmieliła się złapać Barunka za ogon.
Dzikie bociany tydzień temu odwiedziły jeszcze terytorium Honzy. Napsuły mu trochę krwi, ale z gniazda nie zszedł, tylko groźnie machał skrzydłami. Samica zatrzymała się nieco dłużej od partnera i na do widzenia ukradła solidną kępkę siana. Od tego czasu nie widzę ich.
Matysek posłusznie drepcze za swoją Matyldą, a ten jego warkoczyk jest przepiękny. Nieraz pisałam, że bardzo lubię te kaczuszki. Tylko raz widziałam wkurzonego Matyska jak gonił swoją połowicę po lądzie i wodzie, ale gdzie mu tam dogonić Mati. Na szczęście złość mu szybko minęła i po chwili znowu byli zgodną parą.
Bocianki Toników już całkiem nieźle radzą sobie z podskokami. Pewnie niedługo zejdą z gniazda i może kamerę znowu ustawią przy wodzie. Najpierw jednak założą im nadajniki.
Tatko idzie z jedzeniem. One już go widzą i zaczyna się ćwierkanie. Naprawdę te dźwięki przypominają ćwierkanie.
Jedna porcja była w dziobie Tondy i tylko jeden zwyciężył, ale próby odebrania zdobyczy były.
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" Oscar Wilde
Offline
23.07. – czwartek
Znowu od kilku dni widać Mikiego. Fatalnie chodzi. Z wody nie korzysta, bo pewnie trudno mu z tego stawku wyjść i będzie dobrze, o ile kaczki dadzą mu spokój. Najbezpieczniej jest mu chyba w pobliżu Honzy. Eliszka też tam przesiaduje, i Śnieżka, i Wendelinek. Tylko Maruszka – nie dosyć, że chora i cierpi, to jeszcze samotna. Pan Libor też powinien być w tej wolierze, aby jej wynagrodzić tą rozłąkę, bo tak nakazuje przyjaźń.
Proszę bardzo Lizinko.
Wendelinku, jakiś ty miły.
Może Barunek wszystkiego nam nie pożre.
Może to nie pierwszy raz, ale dzisiaj jeden z młodych Toników znalazł się poza gniazdem. Najpierw dreptał, dreptał, schodził coraz niżej, a potem rozwinął skrzydła i zrobił wysoki skok. Króciutko przebywał „na ziemi”, bo tylko minutę, ale mogło mu się to spodobać i jak zapamiętał te wszystkie etapy zejścia, to niedługo oba bocianki powędrują do wody. Będą chodzić za rodzicami i dopraszać się karmienia. Tatko będzie pękał z dumy jak mu dzieciaki wyrosły, a mama już cierpi na myśl o ich odlocie.
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" Oscar Wilde
Offline
24.07. – piątek
Oj jak pięknie ćwierkają młode Toniki na widok rodzica. Mamusia przyszła i dała taki mały ochłapek czegoś, co w ogóle jedzenia nie przypominało i wg mnie nie było to po matczynemu. Profesja i Arcik też w pewnym okresie drastycznie zmniejszali porcje, co jest zrozumiałe, ale nie do tego stopnia co Toniczka. Tatko Tonda jest bardziej wyrozumiały. Wprawdzie zrzuca porcję tylko dla jednego bocianka, ale konkretną, np. rybę i przynajmniej jedno dziecko żołądek napełni.
Bocianek, który już wylatuje z gniazda dzisiaj zrobił to kilkakrotnie i to na dłużej niż minutkę. Fajne jest to, że z gniazda nie schodzi tylko wylatuje, ale z powrotem już wchodzi po trapie. Drugi chciałby, ale trochę się boi. Schodzi coraz niżej i zawraca. Może jutro zdecyduje się na wyjście?
Rodzice bocianków w ciągu dnia już nie odwiedzają. Podrzucają tylko jakieś odrobiny pożywienia i już ich nie ma, ale noce nadal spędzają rodzinnie. Razem, w jednym domu. O piątej rano dorośli udają się na swój teren, a młodziki jeszcze sobie drzemią.
Opalałam się dzisiaj trochę na balkonie, a na drzewie pod moim oknem siedziała młoda sroczka, patrzyła na mnie i coś tam sobie skrzeczała, ale nie ostro i krzykliwie, tylko tak łagodnie. Tak jak to robią młode sroczki.
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" Oscar Wilde
Offline
Offline
Piękny gif , cieszy kiedy młode dorastają . Dzięki Ria za ciągłość relacji . Ja zaglądam do Tonikowego raju i jak zawsze znajdę coś do niepokoju . Czy młode nie będą obrączkowane ? Bo jak je teraz wyłapywać kiedy one już opuszczają gniazdo .
Offline
Już ktoś na makovskim czacie pytał o obrączkowanie i Pan Libor odpowiedział, że będą zakładane bociankom nadajniki i przy okazji obrączki, ale jeszcze nie wie kiedy to nastąpi. Młodzież wprawdzie już usamodzielnia się i dobrowolnie nie wejdzie w ręce człowieka, toteż siatka pewnie pójdzie w ruch. Pozdrawiam ♥
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" Oscar Wilde
Offline
29.07. – środa
Wczorajszą noc młode bocianki spędziły poza gniazdem,
ale dzisiaj jeden z nich wolał już być z rodzicami.
Kiedy matka zeszła z gniazda, młodzik miał nadzieję, że tatko okaże wdzięczność za jego przywiązanie do rodziców i rano nakarmi, ale tatko za przeproszeniem jakiś niekumaty się zrobił i zostawił nieboraka.
Po nocy bez młodych, Tonda częściowo uporządkował gniazdo.
Młody bażancik. Pani Kura go wysiedziała czy Czubatka?
Dzikich bocianów już nie ma. Maruszka jest nadal w wolierze, a Eliszka ucieka przed Honzą kiedy się do niej zbliża.
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" Oscar Wilde
Offline
31.07. – piątek
Bociany czarne oglądamy już od wczoraj przy oczku wodnym. Wczoraj też pan Libor poinformował, że jeden z bocianków kuleje. Na razie jest tylko obserwacja, bo nie było wzmianki o weterynarzu. Na dzisiejszym filmie widać, że bocianek ma naprawdę kłopot. Przykre byłoby gdyby ta niedyspozycja okazała się wadą. Już dosyć tych niepowodzeń.
Innych ptaków (bażanty, Vejirka, kury) nie zauważyłam. Widziałam tylko królika przy siatce.
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" Oscar Wilde
Offline
6.08. – czwartek
Na szczęście z młodym Tonikiem już wszystko w porządku. Noga sprawna, nie kuleje. Może miał jakieś lekkie zranienie stopy, albo ją nadwyrężył? Napędził nam strachu, podniósł ciśnienie, ale znowu możemy się cieszyć jego sprawnością. Obydwa młodziki fruwają dosyć wysoko, wyciągają z wody rybki. Nie wiem czy rodzice jeszcze je podkarmiają, bo w zasięgu kamery nie ma pojemnika z jedzeniem.
Na polance można spotkać dwa młode króliczki. A może to zajączki?
Na drzewie, na którym zawieszona jest kamerka często siada bocianek, a wiewiórce też się tam podoba. Drzewko pod wpływem ich ruchów trzęsie się, kamera zmienia plan, Pan Libor poprawia ustawienie i w kolejnych dniach historia się powtarza.
Loty bocianków. Takie trochę przyziemne, bo tylko na tyle pozwala je uchwycić kamera. Bocianek ją dzisiaj obniżył.
Stali bywalcy ośrodka, tylko Maruszki brak. W pobliżu pierwszej woliery jest mewa.
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" Oscar Wilde
Offline
8 sierpnia - sobota
Pięknie wyrosły Tonikowe dzieci . Pewnie już długo nie pobędą z rodzicami . Zaglądam i nadal nie widzę obrączek . share image
Spotkałam dzisiaj Tondę po kąpieli . Prawdziwy model cudny choć obce dzieci to chyba by się go bały
Offline
14.08. - piątek
"Małe" Toniczki już są zaobrączkowane, a na grzbiecie mają przytwierdzony nadajnik. Przypuszczam, że jeszcze są w wolierze na terenie Makova, bo wyprowadzenie ich na wolność na pewno będzie zarejestrowane i zamieszczone na Facebooku.
Panowie Lubos Peske i Dusan Rak zakładali nadajniki.
Pan Lubos Peske i Pan Libor Sejna
Obrączka jednego dziecięcia Tondy i Toniczki. Polecą w świat pisklątka .
Krótki filmik z wczoraj.
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" Oscar Wilde
Offline
16.08. – niedziela
Maruszka otrzymała już ostatnią dawkę leku, ale stan jej nogi jest niezadowalający. Pan Libor twierdzi, że pobyt w wolierze jest dla niej bezpieczniejszy i chociaż nie wypowiedział się ostatecznie na temat jej wypuszczenia – to wydaje mi się, że chyba jednak nic się nie zmieni. Trzeba dbać o jej drugą nogę, bo jeżeli i ona stanie się niewydolna, to resztę każdy z nas może sobie dopowiedzieć sam…
Eliszka czuje się coraz pewniej na terenie ośrodka. Gdzieś ta jej płochliwość, nieśmiałość się zatraciła. Obcych bocianów już nie ma, więc jej nie zagrażają, noce spędza razem z Honzikiem w oczku wodnym i uznała, że też może sobie trochę porządzić. Widziałam jak pogoniła mewę (nieładnie, oj nieładnie Eliszko!), ale przegoniła też czaplę siwą i to jej się chwali. Ostro natarła i zmusiła intruza do odlotu. Mam nadzieję, że to nie był Czaplin, bo Czaplin to przyjaciel Śnieżki i on ma prawo pobytu.
Wydaje mi się, że relacje pomiędzy nią i Honzą są coraz lepsze i kto wie czy jako para nie będą nas cieszyć w przyszłym sezonie. Myślę, że pan Libor też ma takie odczucia. Na pewno chciałby aby bocianki znowu pojawiły się w tym gnieździe.
Eliszka nie tylko zbliża się go gniazda Honzy, ale też i wchodzi na pomost, a to duży sukces. Honzik nie przepędza jej, nie czyni gwałtownych ruchów jak przedtem. Działa w myśl zasady – powolutku, aż do skutku.
Ten większy wygląda na zająca, a ten mniejszy podobny do królika, ale to pewnie dziecko zająca.
Jedynie co mogę jeszcze powiedzieć... skaczą wysoko. Wyżej niż królik. Te dzieci futrzaków wszystkie są do siebie podobne.
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" Oscar Wilde
Offline