Wszystko o bocianach z Raszkowa, Lewkowa i Przygodzic (pow. ostrowski)
Nie jesteś zalogowany na forum.
16.10. – środa
Mam trochę zaległości w makovskich wiadomościach, ale już przekazuję to co wiem…
Od wczorajszego przedpołudnia nie ma już młodych łabędzi. Zostały odłowione i pewnie wywiezione nad staw. Są młode, zdrowe, niech żyją w naturalnym środowisku. Barunkowie pewnie zadowoleni. Przestrzeń im się poszerzyła.
Jeszcze dorośli i młodzież razem…
i już zachwycony Barunek, bo mogła mu konkurencja rosnąć pod bokiem, a Barunka trochę kochliwa i ździebko niestateczna. Po co mu kolejna depresja? Pan Libor jest dobry, rozumie jego rozterki .
Tak wyglądały kilka dni temu nasze maluchy. Piękne sztuki!
Kaczorek o nieco innym zabarwieniu nie jest już taki wyobcowany i przeganiany przez niektórych pobratymców. Pływa razem z nimi i chyba jest w dobrej komitywie z Matyldą i Matyskiem.
Tonikowe dziecko Junior, jest na południu Turcji. Dzisiaj nie było odczytu. Nie przelatywał przez cieśninę Bosfor, tylko przez morze Marmara. Nie wiem czy to trasa trudniejsza czy lżejsza, ale w ciągu jednej doby (11-12.10) pokonał sporo kilometrów. O dwóch kolejnych bociankach nie ma wiadomości. Jeżeli żyją to nadal są na terenie Czech.
Kolor jasnofioletowy, a może raczej różowy.
Iga, te myszki w karmniku są fantastyczne . Ja też musiałam im zrobić zdjęcie.
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" Oscar Wilde
Offline
18.10. - piątek
Wczoraj czarna wiewiórka plądrowała karmnik ptaków, nie dopuszczała oczywiście nikogo do posiłku. Co chwilę podlatywał mały ptak, ale żaden nie odważył się na wspólny posiłek. Kiedy wiewiór wreszcie objadł się słonecznikami, cała ptasia ferajna zleciała się do koszyka.
Dzisiaj okupację zarządziła sójka. Machnęłam jej zdjęcie, bo był czysty obraz z kamerki, a sójka to ładny ptaszek i pewnie jest dumna ze swojej urody .
Myszeńki to całą noc wypełniają sobie brzuszki i bardzo dobrze. Mają tam swoje makovskie Eldorado i niech korzystają z wolności, obfitości pożywienia i ciepłych norek w sianie. Ich życie jest krótkie, niech się cieszą. Moja siostra na widok myszy jakichś palpitacji serca dostaje... Ja tego nie rozumiem. Przecież one mają piękne pyszczki, małe łapeczki i te uszy przecudnej urody i jak takie stworzonko może się ludziom nie podobać?!
Drnka i Lizinka mają już sierść jednolicie ubarwioną, ale jeszcze nie tak gęstą. Na zdjęciu Lizinka.
Kaczorki pływają całą grupą. Jest między nimi Miki i kaczorek o nieco innym ubarwieniu. Trzeba mu dać jakieś imię, bo chyba już w ośrodku zostanie. Propozycje?
I jeszcze informacja o Juniorze. Wczoraj nasz bocianek był w Libanie. Dzisiaj nie ma odczytu więc nie można wykluczyć, że jest już w kolejnym kraju.
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" Oscar Wilde
Offline
20.10. - niedziela
Junior jest już w Izraelu. Przez ostatnie dni loty były intensywne i być może, że bociany potrzebują odpoczynku i dobrego odżywienia się. Do Egiptu już niedaleko i to początek tej zapisanej w genach wędrówki po Afryce. Do tej pory stado najdłużej przebywało w Bułgarii, prawie dwa tygodnie. Byłam już zaniepokojona, ale na szczęście okazało się, że to tylko przerwa w podróży.
Po stawku pływa sześć kaczorków i trzy samiczki i jak zauważyłam, towarzystwo samców bardzo im się podobało. Na razie kaczorki bójek nie urządzają, ale jeden z nich już wykazywał zainteresowanie panią kaczuszką i odgonił jednego z potencjalnych rywali. Kaczuszka chyba była zadowolona, ale pewnie jeszcze się rozejrzy po pozostałych kandydatach i w końcu wybierze tego, który wg niej będzie najlepszy.
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" Oscar Wilde
Offline
27.10. – niedziela
Kamerka jest teraz przestawiona na karmnik i rzadko widzę Maruszkę, ale kilka dni temu poszła wykąpać się do stawku i ten jej chód, a potem zejście do wody, nie było w moim przekonaniu najgorsze. Najważniejsze, że nie skakała na jednej nodze tylko szła na obydwu. Niesprawnej nogi starała się nie zginać, ale taki chód można zaakceptować. Widocznie tak jej wygodnie.
Honza się kąpie. Po chwili do wody weszła Maruszka. Najpierw się napiła, a potem umoczyła swoje pióra.
Pan Libor na Fb pokazał zdjęcia paczek z żywnością, którą internauci przesłali i nadal przesyłają do ośrodka. Kochani podglądacze ♥!
Barunkowi charakter się nie zmienił. Taki pies ogrodnika. Barunka ma taką samą cechę charakteru, a ponieważ u młodych łabędzi też te odruchy zauważyłam, więc trzeba uznać, że mają to w genach .
Nikt nie odezwał się w sprawie imienia dla kolorowego kaczorka, więc nadaję mu miano Karolek. Karolek już nie ma kłopotów towarzyskich. Wsiąknął w to kacze stado, a jest ono coraz liczniejsze. Niedawno naliczyłam 17 sztuk; piętnaście chłopaków i dwie dziewuchy. Jest w czym wybierać .
Ostatni odczyt Juniora był 20 października na terenie Izraela.
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" Oscar Wilde
Offline
30.11. - środa
Nadal nie wiadomo co z Juniorem. Odczyt z dnia 20 października nie zmienił się.
Polankę Honzów można podglądac na kanale mall.tv. Podaję link:
https://sk.mall.tv/nazivo-bocianie-hnie … akove-luka
Maruszka i Wendelinek nadal się przyjaźnią. Faktycznie, bocianka nie najgorzej radzi sobie z chodzeniem. Może się jeszcze polepszyć, ale Boże broń aby się pogorszyło.
Sikorki musiały się nieźle nazłościć, bo najpierw do karmnika wlazła rudaska,
potem wpakowała się bażantowa,
a na koniec nienażarta sójka z sierpówką. Małemu czasami źle, ale z drugiej strony małe jest piękne, poza słoniem oczywiście .
Wśród kaczek Karolek i Mikki. Jeden z kaczorów trochę pogonił Mikiego. Niech się trzyma od Mika z daleka! Waszym domem są naturalne stawy. Tutaj możecie najwyżej się dożywić, a nie zaczepiać domowników. Czarna niewdzięczność!
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" Oscar Wilde
Offline
31 października - czwartek
Karolka łatwo odróżnić od pozostałych kaczorków , nie tylko z upierzenia ale też nie całkiem jest zintegrowany z pozostałymi. Obserwowałam dzisiaj gdy spławikował to nawet podbrzusze ma inne , takie szlachetniejsze
Te dary żywności widoczne są w karmniku, wśród słonecznika dużo orzechów , przysmaki wszystkich ptaków i nie tylko .
Ria , dziękuję za link na polankę Honzów
Offline
Offline
2.11. – sobota
W poprzednim poście zapomniałam napisać, że Junior jest już w Etiopii. Przebywa tam od 27 października. Dzisiaj odczytu nie było.
Tych czerwonych kropek jest 22. Kacze towarzystwo rozrasta się. Do kaczorów dołączyło więcej samiczek i jak w przyszłym roku sprowadzą tutaj swoje potomstwo, to trzeba będzie budować drugi basen. Nie widziałam dzisiaj Karolka, a może on jest lotny?
Na Facebooku Makova, Pan Libor zamieścił zdjęcie pomordowanych małych ptaszków rudzików, które są zabijane przez Włochów (mieszkańców północy), bo to ich przysmak! Pieczone rudziki! A żeby wam te ptaszki w gardle utknęły barbarzyńcy! I nie zamierzam przepraszać! Jedyna pociecha to, że Włosi również oburzają się na to draństwo i starają się zapobiegać tym masakrom. Jedna z Pań Roberta Balzotti napisała: „Kiedy byłam w szkole podstawowej, była dobra historia o tych cudownych małych stworzeniach. „Jezus był na krzyżu, a mały ptak spoczął na nim, aby wyciągnąć cierń z korony cierniowej, która go przeszyła. Kropla jego krwi spadła na pierś ptaka. To stał się rudzik” (tłum. Gogle).
Na zdjęciu, które zostało pobrane z włoskiego facebookowego portalu, jest jeden z wolontariuszy czy też pracowników Centrum dzikiej przyrody PETTIROSSO. To nie oprawca, to Przyjaciel.
Tu możesz posłuchać śpiewu rudzika i wszelkich innych ptaków.
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" Oscar Wilde
Offline
6.11. – środa
Junior nadal jest w Etiopii, mniej więcej w tych samych okolicach. Widocznie mają tam sporo pożywienia i jest im dobrze. Wcale nie muszą lecieć aż na południe. Zadecydują ich przewodnicy.
Honza razem z Maruszką zrobili sobie spacer, gdzie dawniej było ich gniazdo. Samiec trochę przystawał, rozglądał się, ale bocianica teren, który jest widoczny w kamerce – przeszła dosyć szybko. Nie bawiła się w sentymenty. Teraz ma dom gdzie indziej i jest z tego zadowolona i racja Maruszko. Było, minęło i trzeba iść do przodu .
Barunek czyści swoją miskę z gałęzi. Sarny liście oskubały, patyki zostawiły, a Barunka jak się położy przy misce, nic nie może uwierać. Taki już delikatny.
Procesja kaczorów. Toż to sunęło jak lawa.
Te kaczki są dosyć kłopotliwe. Dzisiaj było czyszczenie basenu i tyle nieczystości na dnie, że woda nie chciała spływać. Pani Jirinka ostatnio też musiała posłużyć się łopatą, ale to było nic w porównaniu z dniem dzisiejszym. Masakra.
Pani kaczka usadowiła się na dachu paśnika i pewnie obserwowała, który samiec byłby dla niej najbardziej odpowiedni.
Ponieważ kaczor Karolek wyróżnia się ubarwieniem, to wyszukałam w Internecie trochę wiadomości na ten temat i wyszło na to, że Karolek może być mieszańcem, czyli sołtysem, bo tak nazywa się potomstwo dzikich krzyżówek z kaczkami domowymi, czy też innymi kaczkami. Sołtysem może być zarówno samica jak i samiec i tego typu krzyżówek jest coraz więcej, szczególnie w miastach. Sołtysy łączą się z rasowymi krzyżówkami, a ponieważ są bardzo płodne to i odmieńców przybywa. Kolorystyczna odmienność może też być genetyczna. Wszystko to wydaje się proste, logiczne, ale dlaczego SOŁTYS? Nie można było wymyślić fajniejszej nazwy ?
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" Oscar Wilde
Offline
16.11. – sobota
Mniej więcej od tygodnia przy stawku nie ma wystawionej miski z karmą. Podejrzewałam, że ma to jakiś związek z kaczkami i okazało się to faktem. Na czacie dowiedziałam się od Pana Libora, że ‘stołówkę” zlokalizowano w innym miejscu, gdzie jest możliwość wyłapania kaczek i przewiezienia ich do naturalnego środowiska, czyli nad stawy. Wg mnie te stawy powinny być oddalone o kilka kilometrów od ośrodka, bo pobliskie nie rozwiążą problemu. Kaczka swój rozum ma ! Przy okazji Szef powiadomił nas, że kaczek jest ponad 30. Ostatnio widzę ich nieco mniej, szczególnie nocą, ale nadal się zlatują.
Myszki karmnika już tak gromadnie nie odwiedzają, a to za sprawą sowy, która je tam wypatrzyła i urządziła na nie polowanie. Czasami pojawi się pojedynczy gryzoniek, ale szybko napcha ziarenek do pyszczka (jak chomik) i zmyka. Nie ma już skoków, harców i radosnej atmosfery. Teraz muszą być bardzo ostrożne, aby ten ich wróg, straszny selekcjoner i niegodziwiec, nie pożarł ich dzieci, matek i braci. Odwieczna walka o życie i przeżycie .
13 listopada spadł w Makowie pierwszy śnieg. Nie utrzymał się długo, bo więcej było w nim wody, ale sarny pewnie już go posmakowały.
Junior od Toników nadal jest w Etiopii, chociaż tak naprawdę nie wiadomo czy nie przesunął się bardziej na południe, bo od kilku dni nie ma wykresu.
A poza tym wszyscy zdrowi. Wendelinek OK, Śnieżka spaceruje, Miki dobrze czuje się wśród kaczorów, łyski, mewy chodzą przeważnie parami, sarny często przebywają w lasku, Matysek z małżonką zgodnie jedzą, pływają, a Honza i Maruszka to wzór przykładnej pary. Jedynie mają odmienne zdanie przy budowie gniazda. Tu każdy chce mieć ostatnie słowo i nawet jak Honza ustąpi i odejdzie, to na swoim dyżurze i tak poprawi gałązkę wg swojej koncepcji. Nie mam żadnych wiadomości o Tondzie i Toniczce. Być może jakaś o nich informacja pojawiła się na czacie, ale jestem tam tylko od czasu do czasu, a więc nie mam pełnych wiadomości.
Rudzielec też się czuje dobrze, bo jak brzuch napełniony to i dobre samopoczucie.
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" Oscar Wilde
Offline
17.11. – niedziela
Kotek pożarł mięso, a miska z karmą wróciła na swoje miejsce. Pierwszym stołownikiem była Barunka, a Barunek pilnował aby jego partnerka spożywała posiłek bez wszechobecnych kaczek. Co się któraś kaczucha zbliżyła, to Barunek do niej z dziobem. Jego staranie było bardzo widoczne, a kiedy skierował się w stronę wody, Barunka posłusznie poszła za nim. Myślę, że doceniła ten gest i może w przyszłym roku nie będzie się rozglądała za innymi samcami, tylko spojrzy przytomnie na to, co ma, a ma pięknego Barunka .
Przy misce spotkały się też Lizinka i dawno przeze mnie nie widziana z bliska, Drnka. Lizinka długo nie wytrzymała w spokoju, popychała koleżankę, ale o dziwo Drnka nie uciekała. Nic nie robiła sobie z Lizy, więc Lizy chociaż miskę skopała, aby pokazać kto tu górą.
Motylem jestem aj… 5 kilo ważę aj… - śpiewa Honza.
Naliczyłam dzisiaj 20 kaczek. Karolka nie ma od kilku dni.
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" Oscar Wilde
Offline
26.11. - wtorek
Junior Tonik nadal przebywa na terenie Etiopii, mniej więcej w tym samym miejscu i pewnie już tam na dłużej zostanie. Pogoda im odpowiada, żerowiska dobre, więc bocianki mogą spokojnie dorastać.
Kamerka podglądająca Maruszkę i Hanzę nie działa, więc nic nowego na ich temat nie mogę powiedzieć. Liczebność kaczek się zmniejszyła o jakieś 10, 15 sztuk, ale ja nie sądzę aby kaczki się poddały. Na razie "uśpiły" Pana Libora, ale jak tylko mrozem ściśnie, to znowu podwyższą mu ciśnienie . Dobrym straszakiem na kaczuchy jest Kotek. Jak tylko pojawi się przy stawku, kaczki gromadzą się w stado i uchodzą w bezpieczne dla nich miejsce. Karolka nie ma, a szkoda, bo był taki ładny, kolorowy, rozpoznawalny.
Lizinka taka trochę nieuczesana. Powinna być wyszczotkowana .
Myszek to już w ogóle nie widzę. Płomykówka nie tylko część wymordowała, ale i tak zastraszyła, że nie mają odwagi wejść do karmnika. Ja nie mam do sowy pretensji, ale czy musi pożerać myszki, na które ja patrzę? A innych żerowisk to już nie ma w Makovie? Pamiętaj sowo, że to jest azyl dla zwierząt, a azyl rzecz święta.
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" Oscar Wilde
Offline
10.12. – wtorek
Ci, co śledzą FB Makova czy czat, wiedzą już, że Junior Tonik nie żyje. Ostatni sygnał telemetryczny został nadany 2 grudnia z okolicy, w której bocian przebywał od jakiegoś czasu. Pan Libor Sejna powiadomił nas, że ekspert w dziedzinie telemetrii zwierząt Lubomir Peske, ma pojechać do Etiopii i na miejscu zbadać okoliczności, które przyczyniły się do przerwania łączności z makowskim bociankiem.
Druga niemiła wiadomość, to śmierć jednej z mew. Nie było żadnego tragicznego zdarzenia, po prostu osunęła się do wody i przestała oddychać. To tak jak zawał.
*****************************************
Maruszka czasami spaceruje ze swoim Hanzą i często towarzyszy im Wendelinek, ale gwoli ścisłości gąsek woli towarzystwo Marusi. Do Honzy nic nie ma, ale przyjaźnią darzy bociankę.
Zjem to jabłko, ale mogliby bardziej się postać.
Miki przebywa wśród kaczek, ale czasami jakiś kaczor go przegoni i Miki potulnie umyka. Przydałaby mu się partnerka albo kolega. Może kiedyś będzie miał swoją połowicę? Barunek też się doczekał.
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" Oscar Wilde
Offline
2 stycznia 2020 r - czwartek
W Makovie mróz skuł stawik, Barunki zajmują większą część . Trochę smutno się zrobiło kiedy zmniejszyła się ilość kaczek .
Honzy wygrzewają się w słońcu , Maruszce te promienie wskazane.
A wrócę jeszcze do rudzików i informacji jaką Ria przekazała o tych cudnych ptaszkach . W głowie się nie mieści to co cywilizowani Włosi robią
Ja obserwuję rudzika , to taki typ samotnika . Zagląda do karmnika , kiedy jeszcze lub już innych ptaków nie ma. Dzisiaj powrócił po 10 minutkach.
Offline
11.01. – sobota
Kaczki istotnie zmieniły trochę swoje zwyczaje, bo w ciągu dnia przebywają poza ośrodkiem, ale gdy nadchodzi noc szybciutko meldują się w makowskim ośrodku. Tutaj jest bezpiecznie, Barunkowie swoimi gabarytami też mogą napastnika przestraszyć, Wendelinek zawsze czujny, a jego gęgot jest donośny, no i jeszcze są czaple, ze swoimi ostrymi jak brzytwa dziobami. Piszę czaple, bo Śnieżynce znowu towarzyszy od dłuższego już czasu – czapla siwa. Przylatuje późnym wieczorem, czasem w nocy, ostrożnie podchodzi do Śnieżki i czasem ją spłoszy, ale nawet jak ona na chwilę się oddali, to potem drobnymi kroczkami podchodzi do siwej i tak sobie stoją obok siebie, dwa strachy na wróble.
Kropkami zaznaczona Śnieżka i Siwa.
Kilka dni temu udało mi się zobaczyć myszkę w karmniku, a to znaczy, że pustułka całego mysiego rodu nie wymordowała i jest duża szansa na to, że znowu będę częściej oglądała objadające się myszki, przeganiające się osobniki (pewnie skłócone rodziny), śmigające ciałka na czterech łapkach i te cudne mordki.
Samotna mewa chyba dołączyła do łysek. Widziałam dzisiaj jak razem podeszły do miski, jadły, nie było między nimi żadnej bariery, nerwowości, ale szanowały swoją osobistą przestrzeń.
Tak wyglądała jedna z łysek w porannych godzinach, kiedy wszystko dookoła pokrył szron. W pierwszej chwili myślałam, że to odbarwienie to jakaś choroba, ale na szczęście to tylko żart zimy.
Lizinka lubi w nocy podjadać. Moja koleżanka Halka też cierpi na tę przypadłość i stara się walczyć z nałogiem poprzez składanie setnych obietnic, aby w końcu stwierdzić, że nie ma sensu się męczyć, bo przyjdzie lato i wszystko zrzuci. Lizinka też zrzuci suknię zimową i będzie zgrabna.
Za kim ta czarnulka tak się ogląda?
Karmniczek, który jest wystawiony przy koszu z ziarnem to spiżarnia dla wiewiórek. Lubie patrzeć jak wchodzą do tego domku. Czasami znikają tam w całości, ale nie mają problemów z wyjściem.
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" Oscar Wilde
Offline
22.01. – środa
Czapla siwa co noc towarzyszy Śnieżce. Czasami przyleci wczesnym wieczorem, czasami późnym, ale rano, zawsze krótko po godzinie siódmej, odlatuje. Tydzień temu przeglądałam nagranie kamery i zobaczyłam - w moim odczuciu - takie sympatyczne zachowania się tych ptaków (dołączam zrzuty). Śnieżka najpierw stała z siwą w wodzie, a potem wyszła na brzeg. Po kilku minutach, a może mniej, siwa podeszła do niej, ale to już było poza zasięgiem kamery i Śnieżka od razu wróciła do stawku, a potem patrzyły się na siebie.
Nasza czapla przy karmniku nie jest mile widziana. Jak się tylko pokaże i zbliża do kosza, ptaszki uciekają. Z makovskiego czatu dowiedziałam się, że dwa razy upolowała ptaka i teraz miejsce, w którym stoi karmnik jest ogrodzone płotkiem. Ja sama, kilka lat temu byłam świadkiem jak Śnieżka przy stawku uśmierciła trznadla. Pisałam o tym na forum.
Kaczki, podobnie jak czapla, też odlatują w tym samym czasie co ona (a może to jest on?) Całą dobę w ośrodku są trzy, cztery kaczory. Tak jak w poprzednich latach.
Dzisiaj Śnieżka i siwa też patrzyły na siebie.
Dwa dni temu tak wyglądał ranek w Makowie. Już bardzo tęsknię do takich widoków. Śniegu przyjdź do nas! Wybacz, że tak zawsze pomstowałam na ciebie, ale człowiek nie zawsze jest mądry i za moją głupotę nie obrażaj się na wszystkich. Mojego wieżowca nie musisz zasypać, ale tak 50 cm przydałby się.
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" Oscar Wilde
Offline
26.01. – niedziela
Wczorajszą noc Śnieżka spędziła sama. Nie było siwej czapli, ale w ciągu dnia można było ją zauważyć na dachu woliery – tylko pytanie – czy to był ten sam „czapel” czy też inny kolega? Dzisiejszej nocy było już po staremu, a noc była mglista. Towarzyszyli sobie do rana.
Ciemne nogi to Barunka, jaśniejsze Barunek. Zawsze zachwyca mnie ten cudny kucyk na głowie Matyska.
Barunka to też ma temperamencik. Czasami przymila się do samca i sprawia wrażenie jakby chciała go „pocałować”, a zaraz potem szczypie w szyję. No chyba, że to takie łabędzie pieszczoty, ale w tej konkretnej sytuacji mogła to być złość, bo Barunek częściej od niej, z dna basenu wyławiał jakieś zielsko i zjadał. Ot, babska zazdrość.
Dawno nie widziałam pani bażantowej.
Czym te łyski tak się zmęczyły, że musiały usiąść przy misce?
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" Oscar Wilde
Offline
31.01. – piątek
Wczoraj Pani Jirina wyczyściła basen (a było co czyścić po kaczkach) i jak tylko po czyszczeniu częściowo zapełnił się wodą, pierwszy wykąpał się Wendelinek. Dołączyła do niego Matylda z Matyskiem, ale Matysek był średnio zainteresowany „higieną” , w przeciwieństwie do swojej partnerki. Nie nurkował tylko trochę popływał i poczłapał na trawnik. Matylda skropiła się porządnie jak Wendelinek i może miała jeszcze ochotę na pozostanie, to jednak poszła za tym swoim jedynym. Zawsze razem.
Z czystej wody skorzystał też Honza, ale Maruszka pozostała na brzegu. Rzadko widuję teraz bociany, bo nie mam czasu na przesuwanie podglądu co parę minut, a one i tak najczęściej przebywają na swojej polance, gdzie kamerki na razie nie ma, ale wydaje się, że Maruszka coraz lepiej radzi sobie z tą kontuzjowaną nogą. Do pełnego zdrowia to już chyba nie dojdzie, ważne jednak żeby nie cierpiała i mogła się cieszyć Honzikiem i potomstwem, bo z bociankami daje sobie radę, co widzieliśmy w ubiegłym sezonie.
Sprawdzam czasami jak nocą siwa czapla zachowuje się w stosunku do naszej Śnieżki i często nie mam żadnych zastrzeżeń do jej zachowania, ale dzisiaj podskoczyła do niej gwałtownie, a potem przefrunęła na brzeg i sprawiała wrażenie jakby coś widziała, albo słyszała. Może przelatywał jakiś ptak drapieżny i ten gwałtowny podskok był dla Śnieżki ostrzeżeniem? Jeżeli tak, to tylko chwalić, ale nie mogłaby tego robić delikatniej ?
Domek pełny orzechów. Czarna i ruda będą zachwycone, a myszki też orzechem nie gardzą.
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" Oscar Wilde
Offline
4.02. – wtorek
Dwie noce pod rząd Maruszka i Honza spędzili przy wodzie. Wczoraj stali tylko na brzegu, ale przedwczoraj weszli również do basenu i to na długo, bo prawie dwie godziny moczyli nogi. Być może coś wypłoszyło je z gniazda, bo w tej części ośrodka w nocy, tej pary jeszcze nie widziałam. Do siebie wrócili dopiero rano.
A to kolega (?) Śnieżki. Bez ruchu stał przed kamerką kilka minut, tylko oczami przewracał.
Jest dużo orzechów. Ruda była dzisiaj pierwsza.
Godzinę po niej przybiegła Czarna i już takiej obfitości w domku nie było. Kto pierwszy ten lepszy wiewióreczko.
W Makovie i deszcz i trochę słońca, a nawet chwilami śnieg prószy.
Od jakiegoś czasu nie widuję przy karmniku dzwońców, a zawsze było ich mnóstwo. Mazurki są, ale też ich liczebność się zmniejszyła. Jedynie sikorki dopisują, sójki co najmniej dwie i pojedynczy rudzik też jest widziany, no i pan dzięcioł .
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" Oscar Wilde
Offline
14.02. – piątek WALENTYNKI ♥
Lubię wszystkie zwierzaki w makovskim ośrodku. Nawet Wendelina lubiłam, chociaż znęcał się nad Barunkiem i siał postrach, ale gąsior to gąsior. Musiał zaimponować Wenduli, a dzieci nauczyć waleczności i myślenia, że bycie gęsią to powód do dumy, a kto tej oczywistości nie uznaje – to trzeba zastosować siłę . Wendelinek, jego potomek (nie wiadomo czy to samiec czy samiczka) jest samotny i tym samym bardzo przyjacielski. Wiemy, że bardzo jest zaprzyjaźniony z Honzami, szczególnie z Maruszką, ale do innych ptaków też nastawiony jest przyjaźnie. Do przysłowiowej rany można go przyłożyć. Ostatnio kilka razy w nocy widziałam bocianią parę przy wodzie i zawsze Wendelinek im towarzyszył. To taki dobry duch, Przyjaciel, Walentynek. Jak przyjdzie pora to znowu będzie towarzyszył Marusi przy wysiadywaniu, a potem trochę pomoże w pilnowaniu bocianków, bo przy dzieciach zawsze dużo roboty.
Barunka nie zaczepiała Wendelinka. Wprawdzie otwarła dziób, ale tylko po to, aby wziąć kawałek pieczywa.
Należy ci się gąsko portrecik.
Z tą naszą Śnieżką i jej towarzyszem mam problem. Spotykają się prawie codziennie, razem spędzają noce, patrzą na siebie i czasami stoją obok siebie bardzo blisko. Ciągle lata mi po głowie, że siwa czapla to jest samiec. Po co przylatuje? Przecież w nocy nie je, rano też nie, więc po co?
Śnieżka już czeka na swojego wielbiciela. Stoi na dachu woliery. Dzisiaj trochę się spóxnił.
Wiewióreczki zawsze piękne, a dzwońce poleciały do Sannas .
Kaczki zaczynają już gody.
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" Oscar Wilde
Offline
19.02. – środa
Trochę pośnieżyło w Makowie. Śnieżka już czeka na swojego Czaplina. Przyszła dzisiaj nad wodę nawet trochę wcześniej, ale przyjaciel znowu się spóźnia. Parę lat temu Mariola określiła siwą czaplę imieniem Czaplin, więc niech tak zostanie, bo i imię ładne i wszystko na to wskazuje, że to samiec. Przedwczoraj i wczoraj czaple stały bardzo blisko siebie i chociaż Śnieżka czasami odchodzi, to potem znowu jakoś te ich drogi się łączą.
Dzisiejszej nocy stały obok siebie prawie cztery godziny i musicie przyznać, że ta bliskość to nie takie byle co. Wcześniej tego nie widziałam. Może wreszcie Śnieżka przestanie się czuć samotna?
Myszka bardzo chciała się wspiąć na dach domku, ale na szczęście jej się to nie udało. Pewnie strąciłaby orzech, który podtrzymywał daszek, wpadłaby do środka i mogłaby się udusić. Leśny duszek ocalił myszkę.
Dzwońce się odnalazły, ale widziałam tylko trzy. W stosunku do poprzednich lat to tyle co nic.
Po tym co zobaczyłam w Walentynki wydaje mi się, że relacje Lizinki z Drnką bardzo się polepszyły. Lizinka w bardzo przyjacielski sposób przesuwała pyszczkiem po szyi koleżanki, a nawet lizała. Zdumiona byłam tą czułością, bo przecież Lizinka dręczyła Drnkę, a tu raptem taka zmiana? To chyba robota św. Walentego.
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" Oscar Wilde
Offline
24.02. – poniedziałek
Dwie noce wstecz, karmnik odwiedziła sowa. Posiedziała, głową pokręciła, ale żadnej myszki nie złowiła. Myszka pojawiła się kilka minut później, jak teren był już bezpieczny.
Panie Libor, Barunek już zaleca się do Barunki! Trzeba o gnieździe pomyśleć, bo może w tym roku będą łabędziątka !
Wczoraj widziałam jak samiec podpłynął z impetem do samicy, a potem zetknęli się piersiami i to właśnie jest charakterystyczne dla rozpoczęcia łabędziego romansu. Ponadto w okresie godowym u samców znacznie powiększa się narośl u nasady dzioba. U Barunka jest to bardzo widoczne. Jego partnerka też jest zdecydowanie dla niego milsza, a to daje nadzieję na powiększenie rodziny.
Zetknięcie piersi i charakterystyczne serce u sprzyjającej sobie pary.
Króciutki film z zalotów Barunka.
Kaczki szaleją. Kaczory tłuką się między sobą, są nadpobudliwe, a panie kaczuszki wydają się być zadowolone. Są ścigane przez adoratorów, ale o dziwo nie odlatują. Dalej przebywają w ich towarzystwie, nie stronią od samców – bywa, że wręcz za nimi chodzą. Skomplikowane są te tajniki miłości .
Jak kaczory dalej prowadziły swoją samczą walkę - z łąki przeniosły się do basenu - rozchwytywana kaczucha spokojnie posilała się karmą. Nie wykluczone, że ona już wybrała sobie partnera.
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" Oscar Wilde
Offline
28.02. – piątek
Już wieczorem zaczął sypać śnieg i padał przez całą noc, raz z większym raz z mniejszym nasileniem.
Czaplin, gdy już zapadł zmrok, odwiedził Śnieżkę, ale po chwili odleciał. Myślałam, że białopióra zostanie sama, ale dzisiaj sprawdzając podgląd, zobaczyłam ich razem. Czaplom w lataniu ciemność nie przeszkadza. Nie wiem jak to jest z tą Śnieżynką. Jest zainteresowana tym samcem czy nie? Czaplin, wydaje mi się, próbuje chyba ubarwić tę ich znajomość. Wgapia się w nią, zmniejsza dystans, a Śnieżka to zmyka przed nim, to znowu stoi nieruchomo, ale chyba tak całkiem nie jest jej obojętny. W tych spotkaniach samiec nie przejawia żadnej agresywności i dlatego myślę, że Czaplin lubi naszą Śnieżkę.
Ten gif specjalnie utworzyłam na zwolnionym tempie, aby pokazać, że Śnieżka nie wystraszyła się Chaplina chociaż jest bardzo płocha.
Niektóre kaczuszki mają już swoich kaczorków (chyba są dwie pary). Chodzą we dwoje. Ona spokojna, zadowolona, że już upolowała faceta, a on czujny i odpędza każdego osobnika, który mógłby zakłócić im szczęście.
Reszta samczej populacji prowadzi jeszcze swoje walki, ale większość kaczek przeniosła się nad pobliskie stawy, bo tam mają w czym wybierać. Do ośrodka zlatują się późnym popołudniem i już nie w takich ilościach jak przedtem.
Matyskowie i łyseczki. Dobrzy sąsiedzi.
Od kilku dni, może tygodnia, nie ma Mikiego (nurogęś) i mewy. Na czacie makovskim wyczytałam, że Miki miał problemy z chodzeniem, został odłowiony i jest leczony (Libor) – natomiast nie wiadomo co stało się z mewą. Istnieje przypuszczenie, że została porwana przez kunę czy też inne drapieżne stworzenie. Maruszka nadal jest leczona, tzn. dostaje zastrzyki blokady i dobre efekty tego leczenia są. Oby tylko były trwałe.
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" Oscar Wilde
Offline
7.03. – sobota
Pusto zrobiło się w Makowie i tak spokojnie, że aż mi się marzy, żeby kaczorki trochę się pokłóciły . Ja wiem, że one są kłopotliwe, ale dzięki nim ta polanka żyje.
Barunek i Barunka, trzy dni temu zostały przeniesione na teren bocianów czarnych, a w przyszłym tygodniu, jak zapowiedział Pan Libor, będą przeniesione na staw, do tego samego miejsca, w którym były w ubiegłym roku. Cieszę się z tego, bo Barunek już wykazywał większe zainteresowanie swoją partnerką, a gody tych ptaków wymagają spokoju i większej przestrzeni. Oby tylko Barunka znowu nie zakochała się w obcym!
Tydzień temu Barunka porządnie się wykapała. Piękne były tej wygibasy, łącznie z leżeniem na grzbiecie z łapami w górze.
W pewnym momencie nawet kaczorek zaczął ją obserwować, a potem odleciał ze swoją połowicą.
Łabędzie mogły tymczasowo zamieszkać u Toników, bo z kolei Tonik i Toniczka są przeniesione do woliery. Przeniesiono je po obfitych nocnych opadach śniegu 29 lutego, który zbyt mocno obciążył siatkę nad tym terenem i trzeba było go zrzucić. Śnieg może jeszcze popadać, w końcu mamy dopiero pierwszą dekadę marca i pewnie Toniki trochę w tej wolierze pobędą. Wyjdzie im to na zdrowie.
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" Oscar Wilde
Offline
10.03. – wtorek
W niedzielę na czacie makovskim przeczytałam wypowiedź Pana Libora na temat sytuacji zdrowotnej Maruszki. Podaję wersję przetłumaczoną przez Translator Firefoxu;
„Zgodnie z zaleceniami weterynarzy umieściliśmy bociany w mniejszej wolierze, aby nie obciążały nogi, która nadal nie jest dobra podczas długiego chodzenia. Dostaje leki podtrzymujące do żyły i inne leki. Jeśli jej sytuacja się nie poprawi, nie obciążymy jej gniazdami i jajami, co znacznie pogorszy jej zdrowie”.
Maruszka (przepuszczam, że tylko na okres godowy) jest rozłączona z Honzą, aby nie dopuścić do zniesienia zapłodnionych jaj i tym samym potomstwa. Jaja trzeba wysiadywać, młode okrywać, a to jest znaczne obciążenie dla nogi Maruszki. Ponadto bocianica jest cały czas leczona, a leki też mogą mieć negatywny wpływ na zdrowie bocianków. Jeszcze nie do końca ten problem jest rozstrzygnięty, ale osobiście uważam, że to właściwa decyzja weterynarza. Smutno będzie bez bocianków w Makowie, ale to one najbardziej odczują tę rozłąkę w najważniejszym dla nich czasie. Nogę Maruszki trzeba chronić za wszelką cenę.
Jeszcze razem, ale to już ostatni poranek przed rozstaniem.
Samotny Honza na gnieździe (dzisiaj) i para kaczek chyba już związana na ten sezon .
Spotkały się dwie panie bażancice, ale były nastawione pokojowo. Może wychowała je Pani Kura albo Czubatka?
Kiedy zobaczyłam tę sarnę pomyślałam, że to kolejna mieszkanka azylu. Zmyliła mnie ta ciemna sierść przy uszach, która wygląda jak gdyby dodatkowo wyrosły jej kępki sierści. Po dokładnym sprawdzeniu okazało się, że to Lizinka tak zmienia swój wygląd zewnętrzny, natomiast u Drnki większych zmian nie widzę.
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" Oscar Wilde
Offline