Wszystko o bocianach z Raszkowa, Lewkowa i Przygodzic (pow. ostrowski)
Nie jesteś zalogowany na forum.
Ria wspaniałą wędrówkę nam serwujesz , pięknym bocianim szlakiem . Dobre takie gotowce , otworzysz i wiesz wszystko . Dzięki i na kolejne oczekujemy
Wczoraj pank Jirina pokazała czym karmiony jest koziołek . Nie tylko różki mu rosną po takich smakołykach. Już nikt nie może mieć wątpliwości co do koziołka. A może jak kiedyś Maruś spełni się w roli już dorosłego kozła .
Offline
Offline
18.10. – niedziela
Fio jest już w Maroku. Na makovskiej mapce jego ostatni pobyt zaznaczony jest w dniu 17 października.
I moje oznaczenie tego miejsca.
Jest w prowincji Khemisset, którego stolicą jest miasto Khemisset. Wg spisu ludności w roku 2014, prowincja liczy 131.542 mieszkańców. Terytorialnie przynależy do regionu Rabat-Sale-Kenitra, a stolicą tego regionu jest miasto Rabat.
Kilka zdjęć m. Khemisset z mapy gogolowskiej. Z samochodu tego miasta nie można zobaczyć, więc nic egzotycznego nie zobaczyłam.
Iga, mam nadzieję, że już nie dojdzie do takiej sytuacji jak trzy lata temu. Tym razem Pan Libor będzie na pewno czujny .
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" Oscar Wilde
Offline
4.11. – środa
Tydzień temu gapiłam się na makovski karmnik i oniemiałam. Zobaczyłam chyba kota, ale jego rozmiary zaskoczyły mnie i tak do końca nie jestem przekonana czy to kot domowy czystej krwi, czy jakaś krzyżówka z innym zwierzęciem kotowatym. A może ja już wszystko widzę wyolbrzymione?
I jeszcze z tego samego ogródka, piękny bażant i nie mniej urodny dzięcioł.
Lizinka dosyć długo czyściła futerko koziołka, a jemu się to podobało, nie uciekał.
Wczoraj zostało częściowo rozebrane gniazdo Honzy. Nie wiem dlaczego, bo parę lat temu było solidnie odświeżane. Pomyślałam, że może opiekunowie postanowili aby Maruszka wróciła do swojego towarzysza i usuwają wszelkie przeszkody, które stanowiłyby dla niej trudność w poruszaniu się, a może też obniżenie gniazda bardziej zbliży Honzę i Eliszkę? Może jeszcze jest jakaś trzecia przyczyna, np. owady zrobiły tam sobie swoje gniazda i są dokuczliwe?
Po prawie dwóch tygodniach odezwał się Fio z domu Tonda. Nadal przebywa w Maroku, ale już w prowincji Rehamna, w regionie Marakesz -Safi. Chociaż tak długo nic o nim nie było wiadomo, o dziwo nie byłam zaniepokojona (no, może troszeczkę) i potwierdziło się, że bocianek cały i zdrowy. Ja chyba posiadam zdolności prekognicyjne .
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" Oscar Wilde
Offline
Offline
6.11. – piątek
Coś podobnego! I krokodyle w Makovie są? I ja nie widziałam?! Dobrze Iga, że zrobiłaś zdjęcie, bo niedowiarków dużo w narodzie . Jeżeli są krokodyle to nic dziwnego, że i nietypowe koty się tam znalazły. Przeszukałam z tego dnia zdjęcia Weroniki (czat makovski), która prowadzi album Makoviaczek i znalazłam tego rudzielca. Przy okazji muszę jeszcze raz stwierdzić, że zrzuty Weroniki i jej dowcipne „przypinki” są fantastyczne. Screeny graficznie podrasowane, ciekawe ujęcia i praca, praca, jeszcze raz praca. Nie od czasu do czasu, ale na bieżąco. Szczerze podziwiam.
Wczoraj pstryknęłam zająca (miał długie tylne nogi, więc zając) i jak tak na niego patrzę to on też mi się wydaje jakiś większy i może ten niby kot, to jednak kot? Przecież zająca nie skrzyżowali i nie wyhodowali jakiejś hybrydy. To wszystko przez tę pandemię. Głowa słabo wietrzona, czyli niedotleniona.
Myszeczki znowu się pojawiły. Wprawdzie widziałam tylko jedną, ale cieszy, że się uchowały (przynajmniej mnie). Jedzenia im nie zabraknie.
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" Oscar Wilde
Offline
Offline
25.11. – środa
Zapis Fio z dnia 24 listopada. Przebywa na terenie Mauretanii, w portowym mieście Nawazibu. Przyznam szczerze, że to miejsce, z którego jest zapis – nie podoba mi się. Mnóstwo łodzi, rybaków, tony ryb i pewnie te ryby są powodem ich prawie tygodniowego pobytu na Przylądku Białym, ale też jest realne zagrożenie ich życia, bo człowiek może nie zechcieć się z nimi dzielić swoją zdobyczą. Dlatego napisałam, że to miejsce mi się nie podoba.
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" Oscar Wilde
Offline
4.12. – piątek
W Makovie już biało. Jak patrzę na to ptactwo w wodzie to autentycznie odczuwam chłód i doceniam siedzenie w ciepłym mieszkaniu, gdzie mogę dowolnie regulować temperaturę pomieszczeń. Szanuję zdobycze cywilizacji, ale taka jaskinia też by mi odpowiadała; nie trzeba malować, tapetować, kurzu też nie widać, nie ma podłóg nie ma wycierania… Dawno, dawno temu ludzie też tak żyli i przeżyli.
To jest kolega, kaczorek Mikiego. Z jednej strony ma takie ubarwienie przy skrzydełku,
a z drugiej takie. Nie wiem, które jest częściowo amputowane, bo nie widziałam go jeszcze z rozpostartymi skrzydłami. Miki już nie szaleje jak to bywało przy Teosiu, ale też nie ma powodu do zazdrości. Lotne kaczory odlatują, a on ma już swoje lata i nie szaleństwa mu w głowie. No chyba, że znowu jakaś kaczusia zawróci w głowie kaczorkowi, to może go wtedy chwyci szewska pasja, ale raczej to wykluczam, ze względu właśnie na te stateczne lata.
Matysek już nie ma długich piórek na głowie, które zdecydowanie odróżniają go od samicy. Teraz piórka są krótkie, ale i tak zjawiskowe. Pięknie wygląda z tą kitką.
Nie wiem czy to Czaplin już do nas zawitał? Barwa piór jest nieco inna, zachowanie też, nie patrzy na Śnieżkę. Albo mu się zmienił charakter, albo zastąpi Czaplina.
Pani Jirinka wyczyściła, wymiotła resztki z karmnika,
i wygłaskała koziołka jak psiaka.
Koziołek rad był i z pieszczoty i z pełnej miski też, bo jeść nadal lubi.
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" Oscar Wilde
Offline
8.12. – wtorek
W nocy 5-go grudnia mewę wychodzącą ze stawku porwała sowa. Przykre. Dla bezpieczeństwa Matysek z Matyldą i Miki zostali przeniesieni do woliery. Kaczorek jest teraz w ciągu dnia osamotniony, dopiero późnym popołudniem zlatują się dzikie kaczki.
Mewa za chwilę wyjdzie na brzeg. Od tego momentu do porwania minie tylko 30 sekund.
Film z Makova zamieszczony na Facebooku.
https://www.facebook.com/liborZmakova/v … 6172494999
Kaczki zlatują się gdy zapada zmierzch. Wpadają po dwie, po trzy, w krótkich odstępach czasu. Dwa dni temu przyleciało 21 krzyżówek, w tym 6 samic. Być może jeszcze jakieś dołączyły, ale już nie sprawdzałam.
Eliszka to bojowa bocianica. Czasami przegania siwą czaplę, która przychodzi nie tylko nocą, ale i w dzień i je. To nie jest Czaplin, bo z Czaplinem żadnych spięć nie miała i Czaplin tylko pojawiał się na noc. Trochę podjadł, ale skromnie, pospał i gapił się na Śnieżkę. Wczesnym rankiem odlatywał, a wieczorem znowu pojawiał się i patrzył na to białe zjawisko . Szkoda, że już go nie ma.
Fio nadal tkwi w Mauretanii. Przelatuje niewielkie odległości. Wczorajszy odczyt zaznaczono nie na lądzie, tylko w wodzie i to nie tak blisko brzegu. Czasami odczyty są z różnych dziwnych miejsc i wszystko jest w porządku, więc nie ma powodu do obaw, ale bliskie sąsiedztwo człowieka zawsze mnie niepokoi.
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" Oscar Wilde
Offline
11.12. – piątek
Chyba przez dwie, a może i przez trzy noce nie widziałam siwej czapli, ale nad ranem zjawia się, a w ciągu dnia też bywa. Przychodzi oczywiście na posiłki (wyżera Honzie ryby, bo za drobiem nie przepada), ale zna swoje miejsce. Jest uległa wobec innych zwierząt, nie wchodzi w żadne kolizje – jednym słowem wyniosła z domu dobre wychowanie i wie, że jest tu tylko gościem . Eliszka już jej nie przegania, Wendelinek, Barunkowie nie mają nic przeciwko jej obecności, a sarny i kaczorek też nie wnoszą sprzeciwu. Jak na razie pięknie to wygląda.
To już trzecia ryba, którą pochłonęła czapla. Dwie poprzednie były znacznie większe. Kiedy do miski podszedł Honza – ostały mu się tylko małe rybki. Zresztą on takie lubi.
Lizinka spokojnie jadła, a czapla równie spokojnie czekała aż skończy.
Tu też bez żadnych awantur i straszeń.
Dla malutkiej myszki takie porozrzucane ziarna i cząstki pieczywa to prawdziwy róg obfitości. Uwijała się szybciutko, jadła na miejscu, ale pewnie ile mogła wynieść, tyle wyniosła. Na potem, dla rodziny…
W ostatnim poście zapomniałam napisać, że Śnieżka po ataku sowy na mewę też została umieszczona w wolierze.
Kaczki przed porannym odlotem zawsze zbierają się przy misce, aby jeszcze brzuchy zapełnić.
Po kilku minutach na polance zapada cisza. Kaczy wrzask ucichł, a kaczorkowi umknęli koledzy.
Lizinka i koziołek w świątecznej oprawie.
U Fio bez zmian. Ostatni odczyt trasy jest z 7 grudnia.
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" Oscar Wilde
Offline
Nareszcie na Fb Makova zamieszczono króciutki filmik z woliery Maruszki. Maruszka ma towarzystwo, młodego tegorocznego bocianka i sprawia wrażenie zadowolonej. Nie jest sama, może młodzikowi trochę matkować, a i bocianek pewnie czuje się jakby jeszcze był pod opieką rodziców. Nie wiem jakie są jego obrażenia i czy zostanie wypuszczony na wolność, ale póki co, są razem i nie dręczy ich samotność.
https://www.facebook.com/liborZmakova/v … 318357451/
Od mojego ostatniego wpisu siwa czapla nie przylatuje. Szkoda, podobała mi się. Może jak się Śnieżka pojawi to ona również?
Kaczorek codziennie po godzinie 16-tej czeka na swoich kolegów. Kiedy zaczynają się zlatywać, on dołącza do nich. Widać, że tęskni za nimi. Kiedy był Miki i Matyskowie to było dobrze. W ciągu dnia włóczył się z nimi, a wieczorem wpadał w kacze towarzystwo. Można było się rozerwać w męskim gronie, bo na razie kaczorek kaczuchami nie jest zainteresowany, choć co wieczór przylatuje 5,6 nadobnych samic. Jedna chciała go usidlić, spędziła przy nim większą część dnia, ale kaczorek był ślepy, głuchy i obojętny na jej zakusy. Ona chodziła za nim, ale nic nie wychodziła. „Łowiła” go tylko przez jeden dzień i w końcu przestała go podrywać, bo ileż można proszę państwa? Ma kaczka w końcu swoją godność! Ja myślałam, że może wykluje się z tego jakaś bliższa znajomość jak to było z Teosiem i Tosią, ale nic się nie wykluło. Miki za nimi chodził i starał się ich rozdzielać, ale nie było z jego strony żadnej agresji, bo też i jego kaczorkiem nie szarpały „wichry namiętności”, więc po co się było denerwować?
Trzy zdjęcia i trzy kropki nad głowami Mikego, kaczorka i kaczuchy.
Wendelinek zamarł w bezruchu niczym posąg.
O Fio nadal nie ma żadnej wiadomości. To już 10 dni ciszy.
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" Oscar Wilde
Offline
Honza podjada ten swój „ rybi plankton” , a Emilka woli raczej coś konkretnego.
a Lizinka mówi - „Tylko bez poufałości proszę”.
Hejka pani Sójko, dzień dobry panie Bażancie. Jak zdrówko?
Kaczorek jak zwykle już czeka na brzegu. Nie tylko czeka, ale i kwacze, nawołuje. Najpierw przylatuje pierwsza para krzyżówek, ale tą parą nie jest zainteresowany. Chwilę później do stawku wpada druga para i wtedy kaczorek wchodzi do wody. Wydaje się jak gdyby na nich czekał, ale najlepiej się czuje gdy przylatuje większe towarzystwo. Czasami myślę, że znają się z pobliskich stawów. Ciekawe są te zachowania.
Nad ranem kaczuchy szykują się do odlotu. Skrzydełka idą w ruch, szybkie pływanie, zanurzanie głowy w wodę, no i jeszcze trzeba sprawdzić miskę, bo mogło coś tam zostać i koniecznie trzeba to zjeść, bo nie godzi się marnować żywności. Jak już te wszystkie czynności wykonają – odlatują w swoje dzienne rewiry. W nocy czują się bezpieczniej w małym stawie, w towarzystwie dużych łabędzi i bocianów i Wendelinka.
Dzisiejszą noc Honza spędził na lądzie. Nie wchodził do wody. Chyba trzasnął go reumatyzm, a tu idą święta i trzeba być zdrowym. Może pan Libor da jakąś extra przekąskę?
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" Oscar Wilde
Offline
W Makovie od rana biało. Przy stawku są tylko Barunkowie i kaczorek. Przed południem widziałam jeszcze Wendelinka, ale później dołączył do bocianów i przenieśli się tam, gdzie kamera nie sięga.
Pani Jirina wyczyściła karmnik, nasypała świeżych ziaren i innych smakołyków, a koziołek jak zwykle, towarzyszył przy tych czynnościach.
W tym czasie kiedy Jirina układała siano w paśniku, młodzik atakował worek. Czasami chce się bawić w ten sposób z sarnami, ale Lizinka zabawy nie podejmuje, a Drnka od czasu do czasu da się uprosić.
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" Oscar Wilde
Offline
8.01. – piątek
Dzisiejszej nocy znowu pojawiła się sowa. Tym razem przy stawie. Parę minut przed jej przylotem na dach woliery, Honza i Eliszka już wykazywali zaniepokojenie, czyli w ciemnościach widzieli lot drapieżcy. Sowę odstraszali klekotem, a kaczki i łabędzie utworzyły jedno stado.
Przylot sowy.
Przed posiłkiem. „Wolni” na wybiegu w komplecie.
Śniegu sypnęło sporo. Siatka rozpięta nad wybiegiem dla bocianów czarnych ugięła się mocno pod naporem śniegu i z uwagi na bezpieczeństwo, Tonda i Toniczka zostali przeniesieni do woliery. Poniższe zdjęcia i króciutki filmik z jednym z bocianów zostały opublikowane na Fb Makova.
Dwa dni temu znalazłam w Internecie program, który z fotografii błyskawicznie usuwa tło i zaraz wypróbowałam go na naszej Lizince. Na słoniach też wypróbowałam i wyszło bardzo dobrze.
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" Oscar Wilde
Offline
9.01. – sobota
Eliszka lubi wchodzić do wody nawet zimą. Wczoraj też urządziła sobie wodny spacerek, ale z wyjściem na brzeg miała trochę kłopotu, bo lód, który częściowo pokrywał staw, załamywał się pod jej ciężarem, ale życie ocaliła. Nie utopiła się . Nawet przez chwilę Honza ją obserwował. Nie wiem czy z podziwem, czy ze stwierdzeniem „młode to jeszcze, to i głupie”.
Kilkanaście minut po kąpieli nabrała apetytu i zapełniła żołądek.
Lizinka - o dziwo – nie przepędziła gołębi.
Koziołkowi jakoś słabo rośnie poroże, za to inny atrybut samca od razu rzuca się w oczy. Tyz piknie . Przyjdzie czas i się wyrówna.
Dzisiaj w karmniku Pan Libor postawił bałwanka. Pani sójka trochę nieufnie na niego patrzyła, ale skusiła się na jedzenie. Inne ptaszki wpadają pojedynczo, przyzwyczajają się do tego nowego elementu. Dzięcioła nie widziałam, a od dłuższego już czasu bywa tu codziennie. Jak przyciśnie głód to w karmniku znowu będzie gwarno.
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" Oscar Wilde
Offline
10.01. – niedziela
Ciekawe czy w tegorocznym bocianim sezonie Honzie uda się oczarować Eliszkę, bo Marusia (wszystko na to wskazuje) już do niego nie wróci. Podpatruję tę parę i wydaje się, że coraz bardziej są ze sobą zżyci i to cieszy. Wczoraj zauważyłam, że miejsce Eliszki w gnieździe jest już bardziej honorowe. Z przedpokoju weszła na pokoje, a Honza nie przepędza.
W gnieździe jest Honza, a Eliszka najpierw szybko się pożywiła, a potem jeszcze szybciej pobiegła w kierunku jego gniazda.
Od razu wpakowała się do Honzy i zajęła miejsce blisko niego. Ona stoi, on leży, ale myślę, że się doczekam zmiany pozycji. Jak to się stanie, to Honza już będzie „utopiony” ♥.
Jeszcze parę dobrych godzin musisz kaczorku poczekać na swoich braci i siostry i jedz ile ci wejdzie do żołądka, bo twoja brać bardzo żarłoczna.
Pani Sojka (a może to pan?) prawdziwym uczuciem zapałała do bałwanka. Pocałowała go w nosek…
Potem w jedno oczko i w drugie…
i pełna serdecznych uczuć dla odmieńca – odleciała.
A potem przyszedł Pan Libor. Przyprawił jedno oczko,
przyprawił drugie i buzię i aby podnieść atrakcyjność bałwanka – założył mu na głowę kapelutek.
Piękny kapelutek, zdrowotny, bo z jabłuszka. Oby tylko Pani Sojka nie zagustowała w tych witaminach.
Na polance pierwszy pojawił się Honza z Wendelinkiem, a kiedy Wendelinek się oddalił, od razu przydreptała Eliszka. Pilnuje swojego celu. No i niech tak będzie. Wolność wolnością (jestem za tym), ale ona też musi mieć jakieś ograniczenia. To nie kosmos!
Nie ma niestety żadnej wzmianki o czarnym bocianku Fio. To już ponad miesiąc. Ostatni zapis jego bytności (7 grudzień) to wody Oceanu Atlantyckiego. Mogła nastąpić jakaś awaria nadajnika, może nie ma zasięgu, a może ktoś go ustrzelił. Nie ma żadnego dowodu na to, że żyje, ale niespodzianki też nie są rzadkością i może jeszcze będziemy się cieszyć kiedy się „odezwie”.
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" Oscar Wilde
Offline
13.01. – środa
Wczorajszej nocy staw nie gościł dzikich kaczek. Było pusto; tylko kaczorek, łabędzie i bociany.
Dzisiejszej nocy przyleciała tylko połowa krzyżówek. Trzy minuty przed godziną 7-mą zaczęły odlatywać. Doliczyłam się ośmiu krzyżówek, ale mogło być ich dziewięć, czyli mniejsza część stada.
Zajrzałam teraz do Makova i z przyjemnością donoszę, że gości przybyło. Na moje oko, bez liczenia, całe kacze towarzystwo wróciło. Dlaczego nie było ich dwie nocki wcześniej? Może jakiś drapieżny ptak krążył nad ośrodkiem i ptaki wolały się ukryć w sitowiu na dużym stawie?
W nocy przy karmniku często pojawiają się króliki. Są cztery. Wyjadają karmę i czasem jeden drugiego przegania. Nocnymi markami też są sarny i koziołek, ale bocianów jeszcze tam nie widziałam. One siedzą albo w gnieździe, albo najczęściej stoją przy stawie. W nocy już nóg nie moczą. Za zimno.
Często wcześnie rano w karmniku zjawia się rudzik. Cały kosz z jedzeniem dla niego, nikt mu nie przeszkadza, nie stresuje. Może się delektować ziarenkami, popatrzeć na bałwanka, nie obawiać się dziobnięcia przez innego ptaszka. Rudzik raniutko wstaje, to taki „skowronek”.
Pan Dzięcioł już bocianka zaakceptował. Miał tylko jeden dzień przerwy na przemyślenie czy mu coś od tego jegomościa nie grozi, ale widział w czasie swoich wędrówek, że ludzkie dzieci takie stwory, o wiele większe lepią ze śniegu i wcale się ich nie boją, więc pan dzięcioł wziął przykład z ludzi i postanowił dalej pożywiać się za darmo w Makovie.
Pani Sójka zachowała swoje uczucia do bałwanka, ale już nie jest taka wylewna i go nie całuje.
Parę lat temu pokazywałam na filmie jak lustro sarny (biała plama na zadzie) powiększa się w razie zaniepokojenia i tłumaczyłam jakie to ma znaczenie. Dwa dni temu udało mi się złapać Drnkę na tym fenomenie, bo dla mnie to jest absolutnie fantastyczne i widowiskowe.
I to samo na króciutkim filmiku.
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" Oscar Wilde
Offline
14.01. - czwartek
Nasz kaczorek ma towarzystwo. Z nocy została z nim para krzyżówek– on i ona – i od samego rana ta trójka nie rozstaje się. Kaczki nie są ruchliwe, stoją albo leżą, ale widocznie zimą takie są ich zwyczaje.
Na Facebooku Makova powiadomiono, że w ośrodku jest mały dziczek. Nie wiem jak tam trafił, ale gospodarze udzielili mu gościny. Dziczek jest radosny, wesoły, szybko biega i chyba już zapomniał o swojej rodzinie. Może odłączył się od stada i zgubił? Pewnie trzeba było mu pomocy czy też schronienia udzielić, bo przecież nikt nie oddzieliłby go od swoich.
Mały dzik i kot Mikulas.
https://www.facebook.com/liborZmakova/v … 8326381450
Złowiłam dzisiaj w karmniku nowego ptaszka. Dla mnie nowego, bo w tym miejscu jeszcze takiego nie widziałam. Wydaje mi się, że to pełzacz leśny, ale zwracam się z pytaniem do Sannas, która na ptaszkach się zna. Ja to tylko w internecie szukam informacji, a tam czasami ptak wygląda trochę inaczej, więc jest potrzebny ekspert. Sannas, Sannas!!! Czy to rzeczywiście pełzacz?
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" Oscar Wilde
Offline
15.01 – piątek
Kolejne dwa kaczory dołączyły do dziennego stada. Razem z naszym kaczorkiem jest ich 5, cztery samce i jedna samiczka. Niestety, obce nie integrują się z miejscowym. Zdarza się, że kaczorka przepędzają i to mnie smuci, ale może jeszcze sytuacja zmieni się na lepsze. Kaczorek nie atakuje, ustępuje im pola, do samiczki się nie zaleca – więc może jakoś to się poukłada.
Kaczorek oznaczony czerwoną kropką.
Wieczorny zrzut. Krzyżówki już się gromadzą.
A teraz coś o naszym koziołku! Najpierw króciutki film z jego radosnej gonitwy na widok Pani Jiriny. Istne szaleństwo. Strach stanąć mu na drodze.
https://www.youtube.com/watch?v=hsEl3W2x-1M
Załączam dowód na to, że tego dorastającego koziołka niedługo trzeba odseparować od saren, bo przysłuży się do wzrostu populacji swojego gatunku. Nie mam nic przeciwko temu, ale niech to będzie na wolności i niech będzie trochę starszy . Swoje zainteresowanie skierował na Drnkę.
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" Oscar Wilde
Offline
23.01. – sobota
Od wczoraj widzimy taki obrazek na podglądzie Makova.
Pan Libor na czacie zamieścił komunikat tej treści:
Nie wiadomo jak długo to potrwa, ale mam nadzieję, że wiosenne zaloty Honzy wobec Eliszki zobaczymy. Teraz są w jednej wolierze i ta bliskość może dobrze wpłynąć na ich jeszcze bliższą znajomość.
W nocy z 21/22 stycznia dzikie kaczki jeszcze były, a od rana już zaczęło się wyłapywanie ptactwa wodnego, rozbijanie lodu na stawie (nie udało się), czyszczenie. Kaczorek (Hubert) jest w wolierze razem z łabędziami i Wendelinkiem.
Zrzuty z 20 stycznia.
Eliszka chodziła po dosyć cienkiej krze, tańcowała, tańcowała i wleciała do wody. Istna kaczka.
Zrzuty z 21 stycznia.
Jeszcze na wolności. Hubert kwacze; Cały staw jest mój!
Eliszka długo marudziła przy bocianiej misce z wkładką mięso-rybną i wreszcie Barunka delikatnie ją pogoniła, bo też chciała coś przekąsić. Zmiana miejsc przy misce odbyła się pokojowo.
Po ośrodku biegają tylko sarny i koziołek, cztery króliki, no i oczywiście do karmnika ptaszki przylatują. Skromne to będzie podglądanie, ale liczy się bezpieczeństwo zwierząt.
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" Oscar Wilde
Offline
24 stycznia - niedziela
Smutno bez przekazu ze stawiku . Miejmy nadzieję , że zamknięcie ptaków ochroni je przed ta paskudną chorobą .
Natomiast przy karmniku miałam okazję spotkać młodego dziczka . Trzyma się swojego opiekuna bo jak inaczej gdy pan Libor dba by młody nie był głodny. To chyba było karmienie specjalne dla obserwatorów .
filmik z karmienia https://youtu.be/-CWsfCUIrXE
Offline
28 stycznia - czwartek
Nie wiemy co przy stawiku się dzieje , ptaki zabezpieczone i oczekujemy by mrozy odeszły, by zrobiło się bezpiecznie .
Tym czasem kamerka pokazuje nam basenik w którym mieszkają wydry .Teraz tylko jeden osobnik na czacie nazywany Matyskiem .
My już mamy parę kaczych Matysków ale tak się zdarza , że imiona się powtarzają .
Matysek na krze
Dzisiejszej nocy basenik zamarzł i biedak nie mógł sobie pływać . Zaglądał przez lodowe okienko bez skutku.
Teraz pada deszcz , Matyska nie widzę , nie wychyla mordki z wody.
Offline
4.02. – czwartek
Dziczka możemy zobaczyć tylko w towarzystwie opiekunów. Samopas nie biega, bo to jednak dzik. Na imię ma Majda. Sarny przed nim uciekają, ale kot Mikulas nie boi się tego nadmiernie ruchliwego osobnika. On już niejedno stworzenie widział na swoim terenie i wyznaje zasadę „żyj i daj żyć innym”. Nie wiem czy tę regułę stosuje także wobec myszy, ale szczerze powiedziawszy nie chcę wiedzieć.
Kilka dni temu Pan Libor na Facebooku zamieścił informację:
Bocian, o którym mowa, to jeden z tej czwórki. Na drugim planie widać Wendulkę, Wendelina i gromadkę ich dzieci. Wszystkie gąski zostały wypuszczone na wolność. Jedna z nich nazwana przeze mnie Balbinką – była moim oczkiem w głowie. Od początku rodzice i rodzeństwo nie akceptowali jej. Przeganiali, szczypali, ale Balbina dzielna gąska wszystko przetrzymała i w końcu zdobyła uznanie i miejsce w swojej rodzinie. Historia dobrze się zakończyła.
Byłabym zapomniała. Koziołka nazwano Pacholicek.
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" Oscar Wilde
Offline
19.02. – piątek
Dzisiaj na FB Makova pojawił się komunikat Pana Libora: (Morcak, czyli nurogęś zostało przez google przetłumaczone na indyka)
Mikiego obserwowałam od wielu lat. To on niegdyś pełnił obecną rolę Wendelinka względem Maruszki i Honzy. Jak Maruszka była sama na gnieździe i wysiadywała jaja, Miki leżał obok niej. Spokojny, stonowany. Jak trzeba było, schodził z drogi, nie wdawał się w awantury. Walczył tylko o przyjaciela Teosia, bo Teoś stracił głowę dla Tosi i chciał się też przyjaźnić z innymi kaczorami, a Miki był zazdrosny. Ta walka polegała tylko na przepędzaniu intruzów, bez żadnych bójek, bez dziobania. Już od jakiegoś czasu pisałam, że Miki jest stary i słaby i z trudnością się porusza. W ubiegłym sezonie zbyt często się go nie widywało. Przykre, że jednej z ikon Makova już nie ma, ale zawsze przychodzi czas, w którym wszystko się kończy.
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" Oscar Wilde
Offline